
Oferujemy kursy dla dzieci i młodzieży online w standardowych grupach (max 10 osobowych) oraz mniejszych (2-3 osobowych), a także zajęcia indywidualne.
Po zakwalifikowaniu ucznia do odpowiedniej grupy, określeniu jego poziomu oraz planu nauki, zajęcia odbywają się według planu, tak samo jak zajęcia w szkole- o określonych porach, według określonym programu edukacyjnego oraz trwają tyle, ile przewiduje dany kurs. Zajęcia indywidualne, ich terminy, godziny oraz czas trwania są ustalane osobiście z rodzicami uczniów. By dowiedzieć się więcej o angielskim online proszę klinąć TUTAJ.
Istnieje zapewne nieograniczona liczba sposobów na to, żeby upokorzyć się do cna. Można na przykład przyznać się w szkole, że jako jedyne dziecko w klasie nie płakało się po Mufasie, albo przez pół życia spotykać się z facetem, któremu iloraz inteligencji nie pozwala przejść nawet Pac-Mana. Można też wytatuować sobie tribala nad pupą albo pijać wyłącznie ciepłą wódkę. A można też nie nauczyć się nigdy języka angielskiego, bo nie. Bo skoro wszyscy się uczą, to ja jedna nie będę. Bo nie chcę, nie lubię, zarobiona jestem. Logika zgodna z postawą: „na złość mamie odmrożę sobie uszy”.
Nie wiem, dlaczego jeszcze nigdy Wam o tym nie napisałam. Może dlatego, że fakt, że nie znam dobrze angielskiego, jest moim największym kompleksem? No chyba, że wielkość wyrażamy w centymetrach, to wtedy większym będzie jeszcze nos. Natomiast prawda jest taka, że z tym angielskim zawsze wolałam iść pod prąd. W podstawówce uczyłam się francuskiego, w liceum francuskiego i niemieckiego, na studiach francuskiego i hiszpańskiego. Ba, dostałam się nawet na studia na filologię rosyjską! I może całkiem nieźle mówiłabym dzisiaj w tym jakże pięknym języku, gdyby nie to, że studiowałam tam tylko przez 1,5 godziny. A i to w niewłaściwej grupie.
KRÓTKA HISTORIA MOJEGO KOMPLEKSU
Zapytacie: jak to możliwe, żeby w 2019 roku nie znać angielskiego? Ano możliwe. To nigdy nie była kwestia lenistwa, bo ze wszystkich języków, jakich się uczyłam, miałam znakomite wyniki. Brałam udział w konkursach i olimpiadach, pisałam w nich referaty na kilkanaście stron. Co więcej, ja uwielbiałam uczyć się języków obcych! Natomiast w czasach, kiedy chodziłam do podstawówki, angielski nie był jeszcze tak ważny. Nikt nie wiedział, że za chwilę jego znajomość będzie traktowana za pewnik, ani że ktokolwiek w Polsce będzie rekrutował w nim pracowników. A później to już nie było czasu, ochoty, inne języki wydawały mi się o niebo ciekawsze, a i prawda jest taka, że w żadnej pracy angielski nigdy nie był mi specjalnie potrzebny. A jeśli był, to wystarczyło odpalić Google Translatora.
W czym zatem problem? Ano w tym, że czuję się jak ostatnia sierota. Że jak jedziemy na wakacje, to mój facet musi składać za mnie zamówienia w knajpach – nawet, jeśli chodzi o głupią kawę. A że jak ktoś mnie zaczepia na ulicy, to wzruszam ramionami. I nawet nie dlatego, że angielskiego nie znam zupełnie – bo nie mam problemu ze zrozumieniem ani słowa pisanego, ani mówionego. Przynajmniej na takim codziennym, mało specjalistycznym poziomie. Ale żeby się samemu odezwać? Nie ma raczej opcji. Wstydzę się, boję, a na twarzy mam od razu rumieńce. Dlatego dziś Wam pokażę, jak rozwiązać ten problem. I to bez zaginania czasoprzestrzeni, wpasowując naukę w swoją codzienność i ucząc się zaledwie kwadrans na dobę.
Nauka angielskiego online
Nauka angielskiego online
NAUKA ANGIELSKIEGO ONLINE: CO MUSISZ WIEDZIEĆ?
Ktoś powie: ok, to dlaczego teraz tego nie nadrobisz? Przede wszystkim, nie mam kiedy. Jak się ma pracę, małe dziecko i masę innych zobowiązań, to naprawdę brakuje czasu na sen. Po drugie, nie mam też specjalnie ochoty, bo jak już w końcu mam wolny wieczór, to wolę słuchać angielskiego w wykonaniu Doctora Who, niż arcynudnego lektora. No i po trzecie, nie mam śmiałości. Bo serio, już próbowałam – i prywatnych korepetycji, i zajęć w szkołach językowych, w grupach. Ale to jak z kochaniem się w chłopakach z Backstreet Boys – nigdy nie wypaliło. Dlatego kiedy odezwał się do mnie eTutor, pomyślałam, że to idealna opcja dla takich tchórzy, jak ja. Czyli takich, którzy chcieliby się albo podszkolić, albo i od podstaw nauczyć języka.
A czym takim jest eTutor? To najpopularniejsza platforma do samodzielnej nauki angielskiego przez internet. Do tego polska i – co tu dużo mówić – naprawdę przystępna cenowo. Nie musisz więc drżeć ani o wakacje na Krecie, ani nawet o swoją świnkę skarbonkę. Kursy są tanie, a poza portfelem, nie zrujnują Ci także psychiki. Zapomnij o zakuwaniu godzinami – wysupłaj z grafiku choć kwadrans. Ja chciałam przetestować kurs pod podstaw i dzięki temu całkiem zacnie się nawet podbudowałam. Zwłaszcza, kiedy rozwiązywałam testy nie w 10 szacowanych minut, ale w 56-58 sekund. To jest taka radość, że kolejna lekcja właściwie sama Ci się odpala!